Kwarantanna 10. Bohaterowie Emma i Dawid. Powieść w podcastach do słuchania.
Obsada: Emma- Gina Damalfi / Dawid- Daniel Kondraciuk
Scenariusz- Joe Kasander
Realizacja i sound design- Kamil Sołdacki
Muzyka oryginalna- Gina Damalfi
Gina Damalfi on Spotify: https://bit.ly/GinaDamalfi
Gdy śpiewałam dziś rano, nagle przyszła decyzja. Nie chcę dłużej czekać. Nie chcę być dłużej sama. W moim w miarę bezpiecznym życiu brakuje tego co najważniejsze. Drugiego człowieka. Dotąd wierzyłam, że ktoś mnie tu odnajdzie. Że przecież musieli przeżyć także inni. Wierzyłam w jakąś magiczną chwilę, w której się spotkamy i być może zaczniemy wszystko od nowa… Wierzyłam, że będzie mi dane stworzyć nową rodzinę w miejsce tej, którą straciłam. Że znów będę miała to coś, co bez względu na miejsce na Ziemi mogłabym nazwać domem. Bo dom, mieszkanie bez rodziny, bez bliskich, to tylko kilka pokoi, sypialnia, łazienka… to tylko scenografia w teatrze jednego aktora. Zastanawiam się, czy zdołam pokonać te kilkadziesiąt kilometrów na rowerze mojego ojca, który udało mi się naprawić. Jak daleko uda mi się zajechać nie napotykając na wilki. Cóż. To życie, które mam tutaj straciło sens. Zatem skoro nie mam niczego co byłoby dla mnie ważne… niczym nie ryzykuję. Chcę go odnaleźć. Wierzę, że mogę, że potrafię mu pomóc. Zanim będzie za późno. Jeśli uda mi się ocalić choć to jedno życie… może wtedy znów odnajdę sens. Boję się miasta… boję się tam jechać. Ale wiem, że beze mnie zginie. Że ten mężczyzna, który zaczarował mnie swoim głosem niedługo straci resztkę sił. Oby znów przyszedł do tego radia. Oby to było to miejsce, o którym myślę… Muszę tu zostawić swoją gitarę… w sumie… zostawiam tu całą swoją przeszłość… Zabieram tylko pistolet. Śmieszne, ale daje mi poczucie bezpieczeństwa. Czy jeszcze tu wrócę… czas pokaże. Na razie chcę po prostu raz jeszcze zagrać i zaśpiewać… a potem zamknę za sobą drzwi. Jeśli to ostatnie nagranie, to trzymajcie się dzielnie i zdrowo… i kochajcie życie, tak jak ja je kochałam... wciąż kocham… 10. DAWID (zmęczony i lekko przestraszony) Spakowałem resztki jedzenia. Wody nie piłem od 24 godzin. Muszę stąd spieprzać, bo inaczej po mnie. W zasadzie jest już po mnie, ale daje sobie jeszcze tę jedną szansę. Dziennik Kwarantanny – dzień… ostatni. Przez tydzień nie spotkałem żadnego wilka. Pewnie pożarły już wszystko co było do zjedzenia w okolicy i zmieniły teren. Ale dzisiaj… oczywiście dzisiaj, widziałem przed chwilą jednego, wielkiego skurwiela. W każdym razie, jeśli teraz się stąd nie ruszę, to wiem, że zginę. To bardzo proste. Nie mam zapasów na więcej niż dwie doby. Potem koniec. Albo ostatkiem sił zdołam znaleźć nową kryjówkę i zapasy albo padnę. Ale przynajmniej nie zgniję bezczynnie. Jeśli te bestie mnie dopadną, to w sumie też będzie całkiem sensowne. Przynajmniej na coś się jeszcze zdam. Nawet jeśli to tylko jeden posiłek dla wygłodniałej watahy. To w sumie nie byłby taki zły koniec. Być może ostatni raz uruchomiłem to draństwo. Ostatni raz mówię do tego mikrofonu. Więc z całego serca… serdecznie… walcie się wszyscy na pysk! Zmarnowałem tylko czas… i nikt nie odpowiedział. Nikt nie spróbował mnie odnaleźć. Uratować. Zatem albo jestem ostatnim żyjącym człowiekiem… Albo macie mnie w dupie. I vice Versace. Wzajemnie. I dobrze wam tak! Przynajmniej wszystkich, kurrrwa, przeżyłem. W którą stronę mam iść? W stronę lasu. Tam, gdzie być może jest ich więcej… a po drodze… po drodze spotkam swoje przeznaczenie. Odpalam po raz ostatni muzę i zostawiam włączony sprzęt. Niech gra. Na Titanicu też grano do końca. Raczej tu już nie wrócę. Więc pożegnam was legendarnym… good night and good luck… zasrańcy! Moja kwarantanna właśnie się kończy… Żegnam.